MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Pandemia - usłyszała, że test na COVID-19 się nie należy jej dziecku. Zrobiła sama. Wyszedł dodatni

Tomasz Turczyn
Tomasz Turczyn
pixabay.com
Mieszkanka powiatu sławieńskiego opisuje co ona i jej rodzina przeszła z powodu COVID-19. Opisuje jak działa system od środka.

- Moja "przygoda" z kwarantanną rozpoczęła się 19 września -sobota, kiedy otrzymałam informację z Sanepidu na temat „aresztu domowego” dla całej rodziny od godz.13:30 do 24:00 tegoż dnia, ponieważ mój syn miał kontakt w [...] szkole z nauczycielem zarażonym Covid-19 - mówi mieszkanka powiatu sławieńskiego [personalia do wiadomości redakcji] - I tu zaczyna się cały ciąg zdarzeń. Ponieważ byłam na wyjeździe, natychmiast musiałam wrócić do domu oraz powiadomić męża o opuszczeniu miejsca pracy i powrocie do domu. W dniu następnym -niedziela- [ponieważ kwarantanna dobiegła końca] wybraliśmy się z rodziną na spacer nad morze. O godz. 15:00 dostałam ponownie informację o kwarantannie od godz.15:00 do 24:00 w poniedziałek po czym mieliśmy normalnie wrócić do pracy. Pojawiły się wówczas moje pytania do Sanepidu, ponieważ nikogo nie interesowało, gdzie pracujemy i z kim. Co będzie jeśli wrócę we wtorek do pracy, a dzieci do szkoły i nie daj Bóg będziemy nosicielami? Co wtedy, jeśli znowu dostaniemy informację o kwarantannie i natychmiastowym powrocie do domu? Usłyszałam: "Wszystko ma iść swoim tokiem". Czułam się zaniepokojona tą sytuacją, a mój syn kilka dni wcześniej był przeziębiony, i poprosiłam o wykonanie testu na Covid-19. Niestety - ściana. Otrzymałam odmowę, ponieważ na dzień 20 września był zdrowy i nie wykazywał objawów chorobowych. Jestem osobą odpowiedzialną za siebie i innych. Nie mogłabym sobie wybaczyć, że przez nieudolność systemu mogę zarażać innych. Nie tylko swoją rodzinę, ale i osoby z którymi pracuję na co dzień, a one mają przecież też swoje rodziny.

Tu nasza rozmówczyni akcentuje, że postanowiła sama wykonać dziecku test.

- Tak zrobiłam - mówi. - I 21 września test okazał się niestety - dodatni. - Proszę zwrócić uwagę, że gdybym sama na własną rękę tego testu nie wykonała, mój syn wróciłby do szkoły, życia codziennego i zarażałby nadal. Dlaczego? Dlatego, że nie miał już objawów chorobowych i test mu się nie należał. 22 września poprosiłam test dla mojej rodziny w związku z dodatnim syna i znowu ta sama odpowiedź, że test nam się nie należy, bo nie mamy objawów, ale zostajemy objęci kwarantanną do 1.10.2020. Ręce mi opadły i złość moja była nieopisana. Jak ten wirus ma się nie rozprzestrzeniać, skoro mamy takie procedury. W międzyczasie dostałam sms z informacją o zainstalowaniu aplikacji „kwarantanna”. Zrobiłam to według instrukcji oraz wykonałam zadanie, które polegało na zrobieniu sobie zdjęcia twarzy w mieszkaniu i wysłania do centrum. Miałam czekać na dalsze instrukcje zadań, których już do 1 października nie było. Dostałam natomiast telefon z Ministerstwa Zdrowia z pytaniem, czy wykonałam test i jaki jest wynik? Na co była moja odpowiedź, „że test miał mój syn, a nie ja". Pani z MZ po krótkiej chwili ciszy odpowiedziała: „Aha, to do widzenia” i na tym kontakt nasz się zakończył.

Tu nasza rozmówczyni opisuje, że w środę - 22 września po południu dostała informację o możliwości wykonania testu, ale tylko dla niej w związku z jej pracą zawodową.

- Na szczęście wynik był negatywny - mówi. - Ale reszta mojej rodziny niestety możliwości wykonania testu nie miała. Przebrnęliśmy przez 13 dni kwarantanny i nie mogliśmy się doczekać powrotu do rzeczywistości. Trzy dni przed końcem kwarantanny dostałam SMS, żeby się skontaktować z lekarzem POZ. W trakcie teleporady usłyszałam, że jesteśmy zdrowi, nie mamy objawów, więc nie ma przeciwwskazań do powrotu do rzeczywistości. Tym samym -1 października o 22:00 moja aplikacja przysłała mi wiadomość, że moja kwarantanna właśnie się skończyła. 2 października był jak wybawienie. Nigdy wcześniej nie cieszyłam się tak bardzo, że wychodzę do sklepu na zakupy. Wydawało się, że już nic nie zmąci tej sielanki. No cóż... O godz. 13 dostałam telefon z Sanepidu, że kwarantanna zostaje nam przedłużona o następne 10 dni. Myślałam, że z nerwów zejdę na zawał. Mało tego mój syn, który jest już tzw. „ozdrowieńcem” może wychodzić i kontaktować się ze światem, a my u których nie było żadnego objawu chorobowego musimy jeszcze siedzieć w domu na kwarantannie. [...] Dlaczego rząd w swoich rozporządzeniach nie mówi szczegółowo o osobach współzamieszkujących z zakażonymi Covid-19, jest tylko wzmianka o 10-dniowej kwarantannie i żadnej informacji co robić potem... Więc skąd u mnie aż 23 dni. Dlaczego instytucja, która nakłada kwarantannę nie pilnuje czasu jej zakończenia? [...] Jeśli kwarantanna się kończy, i nie mam informacji o jej przedłużeniu, to według mnie jasne jest, że mogę wyjść z domu. A co jeśli nie poszłabym do pracy, bo może będę mieć przedłużenie, a może i nie? Kto weźmie odpowiedzialność z tytułu zwolnienia mnie z zajmowanego stanowiska? Ile można czekać na telefon o zakończeniu kwarantanny? Kilka dni, tygodni? I czy w ogóle można się takowego doczekać? Nie ma przepisów, nie ma winnych, każdy interpretuje rozporządzenia jak chce. [...] Zaznaczę, że nie mam pretensji do Pań w Sanepidzie, bo one są pewnie bogu ducha winne, mam pretensje do systemu, który jest nieudolny. Oby nie było gorzej. Gdybym była prawnikiem na pewno dochodziłabym swoich praw przed sądem. A kto wie, może niedługo takie sprawy będą na wokandzie? Wtedy ja też będę walczyć z systemem o swoje - zapowiada.

Pandemia. Siedem nowych zakażeń w powiecie sławieńskim ZDJĘC...

od 7 lat
Wideo

Ukraina rozpocznie oficjalne rozmowy o przystąpieniu do UE

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slawno.naszemiasto.pl Nasze Miasto