18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Darłowo zdjęcia. Wspomnienia Stanisławy Brewińskiej z Darłowa

Ewa Majdańska
Dworzec PKP Darłowo - pierwszy z lewej to J. Grendziak, ojciec S. Brewińskiej
Dworzec PKP Darłowo - pierwszy z lewej to J. Grendziak, ojciec S. Brewińskiej ARCH. PRYWATNE
Na łamach "Dziennika Sławieńskiego" zamieszczamy wspomnienia mieszkańców Darłowa. Także swoje dzieje opowie Antoni Prałat ze Sławna, który m.in. przeżył pobyt na Syberii.


Stanisława Brewińska - pionierka ziemi darłowskiej- z domu Grendziak urodziła się 4 grudnia 1931 roku w Stanisławowie na obecnych terenach Ukrainy. Poznaliśmy historię jej rodziny ze strony ojca. Wspominała też o trudach codziennego dnia: głodzie, chorobach, braku pracy za okupacji radzieckiej i niemieckiej. Przywołała w pamięci obraz siostry, Albiny, która zmarła z głodu. Opowiedziała o trudach podróży na Ziemie Odzyskane i o tym, jak trafiła do Darłowa. W tym odcinku osobistych wspomnień, którymi się dzieli na łamach "Dziennika Sławieńskiego" darłowianka kontynuuje swoją barwną opowieść.

-Gdy przyjechaliśmy na Zachód miałam 14 lat, a moja siostra, Janina – urodzona 12 grudnia 1936 roku także w Stanisławowie - 9 lat, dlatego mama nie pracowała zawodowo - wspomina S. Brewińska. - To znaczy z wyjątkiem trzech pierwszych miesięcy, kiedy ojciec nie otrzymywał pensji. Ona, aby nakarmić rodzinę, handlowała, czym się dało. Kupowała od Niemców i Rosjan, a sprzedawała Polakom. No cóż, jakoś musiała sobie radzić. Pamiętam jak dziś, że to ojciec na wzór listu przewozowego wykonał napis Derłów i zastąpił niemieckie Rügenwalde na budynku dworca kolejowego.


Po ukończeniu szkoły podstawowej pani Stanisława rozpoczęła naukę w Gimnazjum Spółdzielczości Morskiej w Derłowie (tak wtedy określano dzisiejsze Darłowo - red.).

- Najpierw przez rok uczęszczała do klasy wstępnej - mówi nasza rozmówczyni. - Dyrektorem przez rok był Stanisław Dulewicz, który uczył nas łaciny. Po nim bardzo krótko gimnazjum kierował pan Łakomy, ale rozstał się ze szkołą. 
Nauczycielem, którego gimnazjalistka z klasy wstępnej podziwiała, był dla niej autorytetem, to hrabia Aleksander Tarnowski, który biegle władał kilkoma językami.
Pani Stanisława uczestniczyła w lekcjach języka angielskiego, szwedzkiego i rosyjskiego. S. Tarnowski był jednocześnie kustoszem w zamku, na którym zamieszkiwał wraz z żoną.

- Pamiętam, że w szkole organizowano wiele okolicznościowych akademii i coroczne pochody pierwszomajowe. Były to zawsze uroczystości obowiązkowe - opisuje darłowianka. - Sprawdzano obecność i w różny sposób rozliczano. Takie sytuacje nigdy nie podobały się mojemu ojcu, a mimo to wbrew jego woli, choć wiedziałam, że był zaciekłym przeciwnikiem istniejącego systemu, postanowiłam wziąć udział w jednej z takich uroczystych. Była to akademia ku czci komunistycznego święta. Gdy się to wydało, wtedy jeden jedyny raz w życiu dostałam pasem porządne lanie. Długo po nim nosiłam ślady. Mama próbowała mnie bronić, ale i jej niechcący coś się oberwało. Tej kary nie zapomnę do końca życia, choć nigdy o to nie miałam do ojca żalu. Kochałam go i szanowałam, a kiedy dorosłam, zrozumiałam jego postępowanie. Wraz ze mną naukę w gimnazjum rozpoczęły moje przyjaciółki jeszcze ze szkoły podstawowej: Ola Wasilewska ( Rydzkowska) i Janeczka Sidoryk (Witkowska). Do grona kolegów należeli: Gwidon Kożuch, Leszek Szumiewicz i Zdzisław Nowak. Ci , wówczas chłopcy, należeli do jednej z tajnych organizacji patriotycznych. Za swoją działalność antykomunistyczną zostali aresztowani i skazani. Do tej organizacji należeli też młodzi chłopcy ze Sławna. Wtedy mało kto o nich wiedział. Dopiero po latach doceniliśmy ich odwagę i patriotyzm. Aby zdać maturę, po raz kolejny musiałam postąpić wbrew woli i zasadom ojca, a mianowicie zapisać się do Związku Młodzieży Polskiej. Tak zwaną małą maturę zdałam bez problemów i podjęłam pracę w młynie. Wtedy rzuciłam legitymację i opuściłam szeregi Z M P i zostałam wezwana do Komitetu Miejskiego P Z P R. nie zmieniłam decyzji, a co za tym idzie , wkrótce mnie zwolniono.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slawno.naszemiasto.pl Nasze Miasto