Sławno. Kolejny pożar na zrujnowanej posesji Zbigniewa Zientary

Wczoraj rano wybuchł kolejny pożar na terenie zrujnowanej prywatnej posesji Zbigniewa Zientary przy ulicy Jagiełły w Sławnie. To już piąty raz (ostatni pożar był tam w sierpniu 2006 roku), w ciągu ostatnich kilku lat, pojawił się tam ogień. Ziętara jest znany w Sławnie, bo o swoją tragedię bardzo przeżywa i opowiada o niej na każdym kroku. Nawet niejednokrotnie z trybuny obywatelskiej podczas sesji Rady Miejskiej grzmiał, że ktoś celowo chce go zniszczyć.

?- To niedopuszczalne, że nikt nic nie zrobił, aby schwytać podpalaczy - padało wielokrotnie z jego ust na forum publicznym. - Nie rozumiem jak to możliwe.?- Podczas jednego z pożarów spłonęły żywcem jego konie - mówi sąsiad Zientary z ulicy Jagiełły. - To była straszna tragedia.?Na pytanie dlaczego nie chce wyrazić zgodny na publikację swojego imienia i nazwiska...?- Po co mi to? - odpowiada. - Tutaj, co jakiś czas ktoś krąży i podpala, a ja nie chcę być następny w kolejności. Wolę się od tego trzymać z daleka.?A wczoraj płonął stary kiosk spożywczy na terenie posesji (z której pozostały już tylko zgliszcza) Zientary.?- Wewnątrz palącego się obiektu były zmagazynowane deski - mówi Sławomir Pietrzak, rzecznik prasowy komendanta Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Sławnie. - Dlatego ogień był bardzo intensywny i opalił część ściany wyłożonej plastikowymi panelami sąsiedniego budynku.?Strażakom nie udało się uratować płonącej budowli i pozostało im tylko dogaszenie zgliszczy i zabezpieczenie całości, co trwało ponad półtorej godziny. Do akcji gaśniczej zaangażowano dwa wozy strażackie. Na miejscu pożaru byli także policjanci, którzy wszczęli dochodzenie w sprawie przyczyny pojawienia się ognia. Zbigniew Zientara nie był obecny na pogorzelisku, bo jak się dowiedzieliśmy przebywa w Anglii. Na miejscu był za to jego brat, ale on nie komentuje sprawy.