Pożar strawił dom pracownika sławieńskiego OSiR-u i jego rodziny. Uruchomiono zbiórkę dla pogorzelców

Pożar domu, w którym mieszkały dwa pokolenia jednej rodziny, wybuchł 27 lipca około godziny 14. Działania strażaków zakończyły się około godziny 18. Spalił się cały dach i poddasze budynku o konstrukcji szachulcowej, a podczas gaszenia mieszkania zostały zalane i nie nadają się do użytku. Powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w powiecie słupskim wydał decyzję o wyłączeniu budynku z użytkowania.

- Nakazałem też umieszczenie na budynku tablic informujących o zagrożeniu bezpieczeństwa ludzi i mienia oraz o zakazie użytkowania

- mówi Miłosz Kuligowski, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego.

- Nakazałem również usunięcie elementów, które pozostały po pożarze. Nie wydałem natomiast nakazu rozbiórki. Budynek jest pod opieką konserwatorską.

Budynek szachulcowy mieszczący się pod adresem Charnowo 6 to stara plebania z połowy XIX wieku. -Znajduje się w wojewódzkiej ewidencji zabytków - mówi Mariusz Kowalski ze słupskiej Delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Gdańsku. - Dalsze decyzje zapadną po wykonaniu ekspertyzy dotyczącej stanu technicznego budynku.
W domu mieszkało pięć osób. Gdy wybuchł pożar, w Charnowie była współwłaścicielka i jej zięć, pan Dariusz, pracownik Ośrodka Sportu i Rekreacji w Sławnie. Mężczyzna wraz z żoną i dwójką dzieci stracił dach nad głową. OSiR pospieszył z pomocą pogorzelcom.

- Udzieliliśmy pożyczki bezzwrotnej z funduszu socjalnego. Czekamy też aż dostaną mieszkanie socjalne, wówczas będzie wiadomo konkretnie, jakie są potrzeby

- mówi Krzysztof Kowalczyk, dyrektor OSiR-u w Sławnie.

- Została uruchomiona zbiórka dla pogorzelców. Można przekazywać wsparcie dla rodziny. Z firmy nasz pracownik otrzyma pomoc, ale za każdą inną formę pomocy będziemy bardzo wdzięczni.

Przyjaciele zorganizowali też zrzutkę pod nazwą „Pomoc Anicie i jej rodzinie, którzy stracili dom w wyniku pożaru”.

Link do strony: Pomoc Anicie i jej rodzinie, którzy stracili dom w wyniku pożaru

Na dziś potrzeby obejmują niemal całe wyposażenie domu. Pogorzelcy stracili wszystko: od pralki przez meble, sprzęt kuchenny, po rzeczy osobiste, pościel. Pożar, który na poddaszu rozprzestrzenił się błyskawicznie, lokatorów, którzy wówczas przebywali w domu, zmusił do ucieczki tak, jak stali. Niewiele udało się uratować, z poddasza niemal nic. W pomoc pogorzelcom włączyła się Gmina Ustka.

- Szykujemy im lokal socjalny w Pęplinie

- mówi Anna Sobczuk-Jodłowska, wójt Gminy Ustka.

- Starsza pani postanowiła, że zostanie na miejscu. Obok spalonego domu przy drodze stoi duży budynek gospodarczy. Był wyremontowany na osobne mieszkanie, ale nie miał wody, ani kanalizacji. Nasz Zakład Usług Wodnych już wykonał podłączenia i w budynku tym można zamieszkać. Natomiast młodzi zdecydują, czy chcą zamieszkać w Pęplinie. Plusem jest to, że dzieci nie musiałyby zmieniać szkoły. Podstawiliśmy też kontenery, aby można było uprzątnąć spalone elementy. Jednak na razie ich nie wywozimy, ponieważ ubezpieczyciel musi wykonać swoją dokumentację. Rada sołecka zorganizowała pomoc, w którą włączyli się mieszkańcy wsi. W tej sprawie działa Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej. Pogorzelcy zostali zaopatrzeni w niezbędne rzeczy, jedzenie, picie, karmę dla piesków. W czasie dożynek zorganizujemy zbiórkę pieniędzy na ich rzecz.