Darłovia Darłowo: Prezes "wykłada karty na stół"

Dlaczego zdecydował się Pan objąć ster Darłovii?

T.B.:Z Darłowem jestem związany ponad 30 lat. Ostatnio mam trochę wolnego czasu po tym, gdy przestałem kierować Urzędem Morskim w Słupsku. Od roku wspierałem Wojtka Polakowskiego w prowadzeniu Darłovii, który niedawno zrezygnował z piastowania funkcji prezesa. Po tej rezygnacji nie było za bardzo chętnego, aby pokierować klubem. I tak - jak mówił na łamach „Dziennika Sławieńskiego” - Wojtek Polakowski: „Darłovii się nie odmawia”. Dodam od siebie, że Darłovia to tradycja. Dlatego zdecydowałem się podjąć tego wyzwania. Na wstępie zaznaczę, że prezesowanie jest funkcją społeczną i nie pobiera się z tego tytułu żadnego wynagrodzenia. A pracy trzeba włożyć w to, czego się podjęło, dużo. Zarząd Darłovii składa się z 11 osób, ale tak faktycznie to połowa tego składu realnie działa na rzecz klubu w ciągu całego roku. Działała społecznie. Dlatego jestem za tym, aby ograniczyć liczbę członków zarządu do osób, które faktycznie pracują dla klubu. Planowaliśmy zwołać nadzwyczajne - walne - zebranie zarządu latem, ale kłopot jest z uzyskaniem odpowiedniej frekwencji i stąd przekładamy je na późniejszy - jesienny termin. Powinno ono mieć miejsce do końca listopada 2017 roku.

Pełna treść wywiadu w "Dzienniku Sławieńskim" 28 lipca. Polecamy - to lokalne papierowe wydanie -dodatek "Dziennika Bałtyckiego". Zapraszamy w piątek. M.in. pytamy nowego prezesa o finanse Darłovii oraz o to, czy piłkarze w KKO będą mieli płacone za mecze, które wygrają.