Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Awantura na morzu. Ministerstwo ma 20 mln zł, a oni i tak popłyną na protest

Tomasz Turczyn
Tomasz Turczyn
TT
Sztab Kryzysowy rybaków trudniących się wędkarskim połowem dorszy zapowiada, że w poniedziałek - 27 kwietnia jednostki z całego wybrzeża wypływają na protest. To efekt - jak informuje Sztab - braku porozumienia z rządem w sprawie wypłaty rekompensat za unijny zakaz połowu dorszy obowiązujący od 1 stycznia 2020 roku. Z drugiej strony Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej informuje, że ma dla armatorów 20 mln zł.

- W związku z trudną sytuacją rybaków rekreacyjnych zapewniamy, że przygotowaliśmy kwotę 20 milionów złotych na wypłatę rekompensat właścicielom jednostek w związku z zakazem połowu dorsza obowiązującym od początku 2020 roku. Trwa procedura legislacyjna, która umożliwi wypłatę przewidzianych środków zgodnie z prawem - mówi Michał Kania, rzecznik prasowy Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej. - Jednocześnie przewidujemy, że pieniądze zostaną wypłacone do końca II kwartału obecnego roku - zapowiada.

Andrzej Antosik, prezes Bałtyckiego Stowarzyszenia Wędkarstwa Morskiego w Darłowie należący do Sztabu Kryzysowego mówi, że jednostki trudniące się wędkarstwem morskim wypłyną ze swoich portów w poniedziałek - 27 kwietnia 2020 roku.

- Spotykamy się we Władysławowie. Tam będziemy protestowali w sposób pasywny. To znaczy, że oflagujemy nasze jednostki i głośno będziemy mówili o tym, że od 1 stycznia 2020 roku nie dostaliśmy żadnej złotówki. O tym, że nie ujęto nas w unijnym koszyku pomocowym oraz, że rząd polski nie potrafił załatwić tej sprawy - akcentuje Andrzej Antosik. - W ten sposób chcemy pokazać, że żarty się skończyły. Podkreślę, że Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej nie wywiązało się ze wcześniejszego porozumienia, jakie zostało zawarte z nami. Dawaliśmy termin na załatwienie naszej sprawy do końca marca tego roku. Później odpisano nam, że jest zagrożenie koronawirusowe oraz, że są pilniejsze sprawy związane ze zdrowiem obywateli. Zgadzamy się z tym, że zdrowie jest najważniejsze, ale nie zgadzamy się z tym, że nie można było jednym rozporządzeniem uruchomić ścieżkę legislacyjną i pomóc nam przetrwać.

Nasz reporter pyta o 20 mln zł, które mają trafić do armatorów?

- Nie damy się wziąć pod włos - odpowiada Andrzej Antosik. - Uważamy, że to gra na zwłokę, aby sprawę przeciągnąć do wyborów prezydenckich, a później się o nas zapomni. Podobnie było podczas ostatnich wyborów parlamentarnych. Też nam obiecywano, że otrzymamy pomoc, a jak widać nic nie uzyskaliśmy. Innymi słowy nie wierzymy w takie deklaracje. Departament rybołówstwa mówi nam, że te 20 milionów zł będzie na kasację jednostek i dodaje, że musimy się sami upominać u premiera, aby te pieniądze zostały wpisane w tarczę antykryzysową 3,0. To, jak można mówić, że są dla nas pieniądze? To co komunikuje ministerstwo to "informacja medialna" nie mająca nic do rzeczywistości obliczona na uspokojenie nas, abyśmy nie protestowali przed wyborami prezydenckimi - podkreśla raz jeszcze.

Grzegorz Hałubek, społeczny doradca Marka Gróbarczyka - ministra Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej wskazuje, że obecna sytuacja na Bałtyku nie jest winą polskiego rządu.

- Bałtyk jest przetrzebiony przez wielkie paszowce. Czyli zagraniczne kutry przemysłowe poławiające wszystko co pływa w morzu na skalę przemysłową. Taką politykę od wielu lat prowadziła Unia Europejska i to ona odpowiada za to, że w Bałtyku mamy katastrofę polegającą na tym, że został przerwany łańcuch pokarmowy. Za to, że dorsz jest chudy, albo go wcale nie ma. Przez wiele lat Unia nie prowadziła badań naukowych zasobów Morza Bałtyckiego. "Pacjent" był źle diagnozowany i podejmowane złe decyzje - mówi Grzegorz Hałubek.

Grzegorz Hałubek mówi, że unijna machina urzędnicza mieli bardzo wolno.

- Nasz rząd chce pomóc wędkarstwu morskiemu, ale należy pamiętać, jaką mamy sytuację w kraju i na świecie związaną z koronawirusem. Sądzę, że zapowiadane środki pieniężne są dobrą decyzją - mówi nasz rozmówca. - Czy to dużo, czy mało? Powiem w ten sposób, że wędkarstwo morskie tak samo odczuwa skutki kryzysu na Bałtyku, jak rybacy morscy. Uważam, że lobby paszowe było przez lata bardzo silne, ale w końcu "bańka" pękła. Unia wydawała przepisy, których nikt - z wyjątkiem Polski - nie przestrzegał. Co teraz? Problem powinna rozwiązać Unia Europejska, która wydała decyzję o zakazie połowu dorsza. Ona przez wiele lat nie dostrzegała wędkarstwa morskiego. Aktualnie zmieniło się wszystko o tyle, że Unia wmontowała wędkarstwo, jako dodatkowy element, który ma odpowiadać za obecny stan na Bałtyku. Ale faktycznie z jej strony za tym nic więcej nie idzie. To musi się zmienić - kwituje.

Grzegorz Hałubek mówi też, że Unia ma pieniądze na pomoc dla wędkarstwa morskiego.

- Unia odepchnęła od siebie problem i stąd mamy taką, a nie inną sytuację - słyszymy. - Oczekiwanie, że rząd zastąpi Unię jest dla wędkarstwa morskiego nieopłacalne. Zapowiadane 20 milionów zł plus to, że premier Morawiecki wciągnął wędkarstwo morskie do unijnego Funduszu Rybackiego powinno załatwić sprawę. Wędkarstwo morskie - armatorzy pogubili się w tym wszystkim. W ostatnim piśmie od premiera jest napisane, że Unia musi się zgodzić na to i tutaj powinni oni się zwrócić do Unii Europejskiej i powiedzieć tak: "Polski premier udzielił nam zgody i dajcie nam też tę zgodę, abyśmy wspólnie z rybakami mogli pobierać pieniądze z unijnego Funduszu Rybackiego". Owszem można działać w ten sposób, że to nasz premier ma wszystko załatwiać, ale to marnowanie czasu. Wędkarstwo powinno też upomnieć się o swoje w Brukseli. Jednakże jeśli skierowało się ono do polskiego budżetu, to propozycja jest taka, jaka jest. Pamiętajmy, że koronawirus wszystko zmienił. Na umowę z wędkarstwem morskim [mowa o tej, gdzie wędkarstwo dało ministerstwu termin na załatwienie sprawy do końca marca 2020 r. - red.] nałożyła się tarcza antykryzysowa. Powinno ono zrozumieć, że tak działa cały świat, który ratuje firmy.

Grzegorz Hałubek mówi, że 20 mln zł to pieniądze, które mają pomóc wędkarstwu morskiemu przeczekać aż zostanie załatwiona sprawa z Unią Europejską. Akcentuje dobitnie, że wędkarstwo powinno powalczyć z Unią "o swoje" i napisać pismo do unijnego komisarz ds. rybołówstwa. Mówi, że nie wyobraża sobie, że w dobie koronawirusa Unia nie udzieli zgody. Wskazuje, że polski rząd wykłada tyle, ile może na stół, ale podkreśla, że z Unii Europejskiej można uzyskać dużo więcej.

Co dalej?

- W poniedziałek - 27 kwietnia 2020 roku cały dzień jesteśmy we Władysławowie i dajemy rządowi dobę na podjęcia dla nas konkretnych decyzji - informuje Andrzej Antosik. - Jeśli nie będzie konkretów, a brak odzewu lub niewiążące obietnice, to wypływamy, we wtorek - 28 kwietnia, na porty do Trójmiasta. Tam będziemy je blokowali aż do skutku - zapowiada.

Andrzej Antosik akcentuje, że wędkarstwo morskie w Polsce ma swojego ministra i to on ma je reprezentować. Załatwiać wszelkie sprawy.

- Skoro nie załatwia, to płyniemy na protest - mówi Andrzej Antosik.

Blokada portu zawieszona. Armatorzy jadą na ponowne rozmowy ...

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slawno.naszemiasto.pl Nasze Miasto