Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rybołówstwo dorszowe. Prezes ZRP jest zaniepokojony sytuacją w rybołówstwie dorszowym

Tomasz Turczyn
FOT.R.PIETRASZ
Dorsz to ryba, która głównie decyduje o rentowności polskiego rybołówstwa. Grzegorz Hałubek, prezes Związku Rybaków Polskiego w Ustce jest zaniepokojony sytuacją w tej branży. Związkowiec podnosi, że coraz więcej kutrów zagranicznych odwiedza polskie porty i u nas sprzedaje dorsze. Według niego uderza to w rodzimą gospodarkę.

Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi poinformowało "Dziennik Bałtycki", że w tym roku (dane do 15 maja) dorsze w portach sprzedawało 414 polskich kutrów - 4508 ton. Zaś jednostek zagranicznych (głównie Łotwa i Dania) było 31 - 3692,8 ton. Oznacza to, że niemal co drugi dorsz w Polsce jest z zagranicznego kutra.
- W naszym kraju obowiązywała od 2009 do 2011 roku tzw. trójpolówka dorszowa i polegała na tym, że danego roku jedna trzecia naszej floty łowiła, a dwie trzecie stały w portach i otrzymywały za to odszkodowania unijne - ocenia G. Hałubek. - Z perspektywy czasu uważam, że ten system spowodował wiele szkód, bo polscy rybacy zostali "odepchnięci" od łowisk. Bo przetwórcy w poszukiwaniu surowca zwrócili się w stronę zagranicznych jednostek i podpisali z nimi porozumienia na dostawy.
Grzegorz Hałubek podkreśla, że nie ma nic przeciwko temu, że przetwórcy posiłkują się dorszem na przykład z duńskiego, czy łotewskiego kutra.
- To naturalne, że zagraniczne jednostki do nas też przypływają, bo jesteśmy w Unii - mówi G. Hałubek. - Ale nie może być tak, że nasz rząd zapomina o naszych rybakach. I nie chodzi mi tu tylko o obecną ekipę rządzącą, ale o też poprzednie. Bo zawsze jakoś układa się tak, że o rybakach się pamięta przy wyborach.
- Nasi rybacy zawsze mają wiele do powiedzenia mediom, ale pragnę zauważyć, że na przykład w Danii do tzw. cen minimalnych za dorsze, (gdy spadają one poniżej minimum - red.) dopłacają związki - podkreśla Kazimierz Dzuzewicz, przedstawiciel międzynarodowej firmy przetwórczej Espersen. - Dlaczego porozumiewamy się z duńskimi armatorami? Oni zapewniają nam ciągłość dostaw dorszy, podczas gdy w Polsce brakuje nam od rybaków przedstawienia planów połowów w danym roku.
Właściciele kutrów z którymi rozmawiał "Dziennik Bałtycki" w darłowskim porcie mówili, że zagraniczne jednostki powinny ewentualnie wypełniać lukę na rynku. Według nich nie może być tak, że np. Duńczycy będą dominować w naszym kraju i odetną polskie kutry od zbytu. Według G. Hałubka przedstawiciel firmy Espresen ma rację. Prezes ZRP uważa, że polski rybak powinien mieć takie same warunki do łowienia ryb, jak np Duńczycy.
- Nasze rybołówstwo potrzebuje dobrego zarządzania - ocenia G. Hałubek. - Potrzeba nam głębokiej reformy odgórnej - unijnej. Tam powinniśmy walczyć o swoje. I będziemy to robić - zapowiada.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slawno.naszemiasto.pl Nasze Miasto