Plebiscyt Mistrzowie Urody 2015 - ROZMOWA

Chodzi Pani do fryzjera...
Jak każda kobieta kilka razy do roku.

Czym się Pani kieruje wybierając konkretny zakład fryzjerski?
Tym, że jest on w pobliżu, ale przede wszystkim muszę być zadowolona z końcowego efektu po wizycie u fryzjera. To jest podstawa. Wiadomo, że osoba, która jest zadowolona ze swojej fryzury wróci do tego samego fryzjera. Jak widać w tym zawodzie trzeba zawsze przykładać się do tego, co się robi. Sądzę, że nie jest to łatwa praca. A do tego trzeba dużo czasu w niej stać i pracować rękoma. To też musi powodować zmęczenie.

Czy ma Pani ulubioną fryzjerkę?
Tak. Zawsze chodzę do tej samej pani i jestem bardzo zadowolona z jej usług.

Na co jeszcze zwraca Pani uwagę?
Na wszystko. Począwszy od tego, jak jest urządzony zakład fryzjerski, po różne drobiazgi. Nazwała bym to takim kobiecym spojrzeniem. Ogólnie dla mnie liczy się atmosfera w danym miejscu i kontakt z fryzjerką. Idąc do danego salonu wiem - mówiąc wprost - co chcę zrobić z włosami. Czy to ma być farbowanie, czy przystrzyżenie, ale też oczekuję, że fryzjerka udzieli mi fachowej porady. Czyli liczy się dla mnie profesjonalizm danej osoby i podejście do klienta. Po prostu, albo się to ma, albo nie.

Czy w tym zawodzie jest artyzm?
Zdecydowanie tak i to nawet jest go bardzo dużo. Bo jak spojrzy się na fryzury młodzieżowe, to niektóre są istnymi działami sztuki. Osoba, która nie ma talentu, nie będzie wstanie wykonać czegoś takiego. Szczególnie chłopcy mają na głowach powycinane różne cuda, ale dziewczyny wcale też nie są gorsze. A proszę spojrzeć na fryzury ślubne, czy noworoczne. To istne cudeńka.

Jak Pani ocenia plebiscyt Mistrzowie Urody 2015, który prowadzi "Dziennik Bałtycki"?
Bardzo fajna sprawa. Pokazujecie w nim pracę ludzi, którzy na co dzień nie są w mediach. Dla nich to- po prostu- reklama.

Kliknij link i sprawdź wyniki plebiscytu