Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rozpoczął się sezon grzybowy - są pierwsze ofiary w szpitalach

Dorota Abramowicz
Muchomor mglejarka ( trujący)
Muchomor mglejarka ( trujący) Fot. reprodukcja
To cud, że żyję - mówi cicho Jacek Klimko, 35-letni strażak i ratownik medyczny. - Nigdy w życiu nie zjem już grzyba, nawet pieczarki. We wtorek zebrałem szare zielonki, bardzo smaczne grzyby. Nawet pytałem o opinię przyszłego teścia, znawcę grzybów, który potwierdził, że wszystko jest w porządku. Odgotowałem ze 20 kapeluszy, usmażyłem. Po ośmiu godzinach zaczął się koszmar.

Strażak początkowo trafił do szpitala w Gołdapi. Jednak tamtejsi lekarze po rozpoznaniu zatrucia muchomorem sromotnikowym uznali, że życie mężczyzny może uratować tylko błyskawiczny transport do jedynego w Polsce Północnej specjalistycznego ośrodka - Pomorskiego Centrum Toksykologii w Gdańsku.

- Stan chorego był bardzo ciężki - mówi dr Wojciech Waldman, szef PCT i zarazem wojewódzki konsultant w dziedzinie toksykologii na Pomorzu. - Okazało się, że stukrotnie wzrósł u niego poziom transaminaz, czyli enzymów wątrobowych. Oznaczało to, że mamy do czynienia z rozpadem komórek wątrobowych, prowadzącym do piorunującego uszkodzenia tego organu. Aby powstrzymać ten niebezpieczny proces, zdecydowaliśmy się na podłączenie chorego do MARS-a, czyli urządzenia dializującego, podtrzymującego funkcję uszkodzonej wątroby.

Wczoraj pan Jacek czuł się już o wiele lepiej. Usłyszał, że wątroba będzie się regenerować. Radość przyćmiła jednak tragiczna informacja, przekazana przez mieszkającą w Ostrołęce siostrę strażaka.
- Dziadek jej męża, doświadczony zbieracz, zatruł się grzybami - opowiada przygnębiony pacjent. - Po pięciu dniach czuł się dobrze, wyszedł ze szpitala. W domu zmarł. To jakieś fatum...

- W przypadku zatrucia muchomorem sromotnikowym objawy pojawiają się po okresie utajenia, trwają od jednego do trzech dni, po których występuje okres pozornej poprawy - tłumaczy dr Waldman. - Wtedy jednak toksyny"po cichu" atakują wątrobę.
Niemalże równocześnie ze strażakiem do gdańskiego PCT trafiły dwie kolejne osoby zatrute grzybami. Spore zdziwienie wywołała 50-letnia właścicielka domku letniskowego z okolic Nowego Dworu Gdańskiego. Okazało się, że pacjentka zjadła... na surowo i w gotowanej potrawce duże ilości goryczaka żółciowego. Grzyb ten, choć podobny do borowika, jest wyjątkowo gorzki i niesmaczny.

- Pogotowie z Nowego Dworu Gdańskiego pędziło do Gdańska na sygnale - opowiadają toksykolodzy. - U chorej wystąpiły objawy przypominające ostre zapalenie pęcherzyka żółciowego - obrzęk i zażółcenie twarzy, bardzo silne bóle brzucha, połączone z biegunką i nudnościami.
Kolejny pacjent - mężczyzna po 60. - został przywieziony spod Kościerzyny. W tym przypadku zatrucie spowodowały grzyby uznane... za jadalne.
- Wystarczy, że mamy wrodzony niedobór trehalazy, enzymu występującego w jelitach, pojawiły się kłopoty z drogami żółciowymi lub grzyby były źle przechowywane i już jest problem - wyjaśnia dr Waldman.

- Grzyby nie powinny być podawane dzieciom, przestajemy też tolerować je w starszym wieku. Ważne jest także, by nie jeść ich zbyt często. Zwłaszcza dotyczy to popularnej gąski zielonki, która pojawia się w lasach późniejszą jesienią.
Przed kilkoma laty do szpitala w Człuchowie zgłosili się matka i syn z objawami ciężkiej grypy. Mieli szczęście - młoda lekarka - rezydentka, zamiast zalecić leżenie w łóżku i polopirynę, zadecydowała o pełnym zestawie badań. Okazało się, że poziom kinazy kreatynowej - enzymu występującego w mięśniach - wzrósł z 200 do... ponad 48 tysięcy i u chorych doszło do poważnego uszkodzenia tkanek! Przyczyną było spożycie przez rodzinę w ciągu tygodnia aż 9 potraw sporządzonych z gąsek.

- Grzyb ten, jedzony bez ograniczeń, uszkadza mięśnie - twierdzi konsultant ds. toksykologii. - Objawy pojawiają się po 24-72 godzinach po zjedzeniu ostatniego posiłku. Skutki mogą być tragiczne. Francuski naukowiec doktor Regis Bedris z Bordeaux opisał 12 przypadków, z których trzy zakończyły się śmiercią pacjentów. W Gdańsku leczono m.in. pięcioletniego chłopca, który po czterech dniach jedzenia potraw z różnie przyrządzonych gąsek zapadł w śpiączkę. Doszło do porażenia mięśni oddechowych, dziecko trzeba było podłączyć do respiratora. Dopiero po sześciu dniach udało się lekarzom wyciągnąć go z tego stanu.

Jak odróżnić jadalne od trujących

Niestety, nie wszyscy potrafią rozróżniać grzyby jadalne od niejadalnych i co roku kilkadziesiąt osób z tego powodu umiera. Najczęściej z powodu spożycia muchomora sromotnikowego, czyli zielonawego. Jest on wciąż mylony z zielonymi surojadkami, czubajką kanią, albo z gąską zielonką. Ba, ale jak je rozróżnić, gdy młody muchomor sromotnikowy, nazywany potocznie "grzybem teściowej", dla początkującego grzybiarza jest podobny do kani lub gąski.

- Bardzo prosto, mianowicie należy porównać budowę kapelusza i trzonu - podpowiada przyrodnik Marcin Wilga. - Kania po pierwsze jest zwykle o wiele większa. Jej kapelusz łuszczące się brązowawe elementy, które można zetrzeć (postrzępiony jest kapelusz i trzon). Pod spodem kapelusza są białe dość szerokie blaszki. Wysmukły trzon ma pierścień, który jest ruchomy. Tego wyraźnego ruchomego pierścienia nie posiada muchomor zielonawy. Na dole trzonu u kani jest zgrubienie - bulwa, ale bez pochwy. Natomiast muchomor sromotnikowy, czyli zielonawy, posiada na dole tak zwaną pochwę, czyli jest w otoczce. Kapelusz u góry jest z reguły gładki, choć czasami bywa lekko włóknisty, w kolorze zielonawym, żółtawym lub szarawym.

Nie ma, niestety, uniwersalnej metody odróżniania grzybów jadalnych od trujących. Na ogół trudno odróżnić podgrzybka i prawdziwka od goryczaka żółciowego, potocznie (acz błędnie) zwanego szatanem, który posiada tak intensywnie gorzką substancję, że praktycznie nie jest możliwe zatrucie tym grzybem (potrawy po prostu, nie da się zjeść).

Wreszcie król grzybów borowik szlachetny bywa mylony z rzadkim w Polsce trującym borowikiem szatańskim i niejadalnym goryczakiem żółciowym.
Kształt trzonu grzyba powinien być dla nas cenną wskazówką. Jeśli jest bulwiastozgrubiały i okala go biały pierścień, należy podejrzewać, że grzyb nie jest jadalny.
Nieprawdą jest że: grzyby zaczerwione (robaczywe) nie są trujące, a srebrna łyżeczka czernieje, gdy w garnku jest okaz trujący. Nie wierzmy, że cebula, gotowana z trującymi grzybami ciemnieje (cebula w garnku z trującymi grzybami może być biała). To bzdura, że jak grzyb nie jest gorzki to można go jeść. Właśnie muchomor zielonawy jest bardzo smaczny, ma też bardzo przyjemny delikatny zapach. Ci, którzy go jedli byli zachwyceni walorami smakowymi, a przeżyli wyłącznie dzięki błyskawicznej interwencji lekarza, gdy trafili do szpitala na płukanie żołądka i usunięcie toksyn z organizmu.

Pamiętajmy ponadto, że zgodnie z rozporządzeniem ministra środowiska, na liście dziko występujących grzybów objętych ochroną, znajduje się ponad pięćdziesiąt gatunków. Są wśród nich m.in.: borowik korzeniasty, królewski i pasożytniczy, maślak żółtawy, kurzawka bagienna, szmaciak gałęzisty, czy chociażby purchawica olbrzymia. Większość z nich występuje na Pomorzu.

Grażyna Antoniewicz

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Rozpoczął się sezon grzybowy - są pierwsze ofiary w szpitalach - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na slawno.naszemiasto.pl Nasze Miasto